O nas
Home O nas Nasze psy Galeria Osiągnięcia Szczenięta Wydarzenia Zloty Linki Kontakt

 

 

Irisz w polu male.jpg (36872 bytes)

Wyżły węgierskie to nasza miłość i pasja. A wszystko zaczęło się ... trochę z przypadku. Kupując pierwszego wyżła węgierskiego do końca nie byliśmy świadomi, co robimy i jak bardzo ta decyzja zmieni nasze życie.

Irisz urodziła się 11 marca 2002 w Budapeszcie na Węgrzech. Jej rodzicami są Vadállókövi Virág oraz Csövárberki Csúzli. Ojciec Irisz, Csövárberki Csúzli, 5 miesięcy przed je narodzeniem, wygrał Europejski Puchar Field Trialsów dla Wyżłów Węgierskich (European Cup Field Trial for Hungarian Vizslas) i został Europejskim Championem Field Trialsów (Field Trial European Champion).

W słoneczny poranek 4 maja zaistnieliśmy w życiu Irisz. Siedziała już w osobnej klatce, czekając na swoją nieznaną przyszłość. Kiedy usłyszała hałas odwróciła łebek, żeby zobaczyć, co się dzieje i wtedy pierwszy raz spojrzeliśmy w niebieskie oczka szczeniaka wyżła węgierksiego. I to był początek wielkiej miłości.

Z Budapesztu do domu w Bielska-Białej przyjechaliśmy późno wieczorem. W przedpokoju było duże lustro. Irisz spojrzała w nie i pomyślała, że zobaczyła innego szczeniaka. Na ten widok oszalała z radości. Zaczęła skakać, szczekać i biegać wokół stołu tak szybko, że nie mogliśmy jej złapać. Wyniosłam ją przed dom, żeby mogła wybiegać się do woli. Kiedy tylko wyszłyśmy na zewnątrz, Irisz zobaczyła, że jest ciemno i zrozumiała, że to pora, żeby już zasnąć. Skuliła się w kątku schodów i natychmiast zasnęła. Wróciłam do domu ze śpiącym szczeniakiem na rękach.

Irisz rosła i rosła. Wkrótce zaczęła poznawać świat poza domem, w którym mieszkaliśmy. Najpierw był to park po drugiej stronie uliczki a potem ścieżki spacerowe w lasach i górach w okolicy Bielska. Ale my wciąż nie byliśmy świadomi, do czego wyżeł jest tak naprawdę stworzony. Bardzo intrygowała nas zmiana w zachowaniu Irisz, gdy podczas spacerów po górach natrafialiśmy na polanę – otwartą przestrzeń. W jej oku pojawiała się iskra a na pysku radość.

Ale dopiero wiosną następnego roku dowiedzieliśmy się, do czego służy wyżeł. A to dzięki niesamowitej osobie, pani Ewie Wnętrzak, która w naszym oddziale Związku Kynologicznego jest Kierowniczką Sekcji Wyżłów. Dla pani Ewy nie istnieje taka możliwość, żeby pies myśliwski nie pracował. Nie musi polować, ale pracować musi. I pies i właściciel.

Zaczęliśmy przygotowywać Irisz do prób polowych, które musiała przejść, żeby zostać suką hodowlaną. Musieliśmy bardzo długo czekać, aż zejdą śniegi zanim mogliśmy rozpocząć szkolenie. Chociaż szkolenie było krótkie Irisz przeszła próby polowe pomyślnie. I dopiero wtedy zrozumieliśmy, co u wyżła oznacza pasja. Od tej pory spędzaliśmy długie godziny na bezkrwawych łowach, spacerując i podziwiając pracę Irisz w polu. Zaczęliśmy wchodzić w wspaniały, pasjonujący świat pracy wyżła.

Irisz bardzo szybko spełniła wymagania do tytułu i została Młodzieżowym Championem Polski a następnie Championem Polski.

W wieku 2 lat Irisz była już w pełni dojrzałą suką. Stała się wspaniałym towarzyszem, zarówno w domu jak i na długich spacerach. Zrobiła się też znacznie bardziej posłuszna, niż wtedy, kiedy była szczeniakiem. Spędzała teraz znacznie więcej czasu w polach i my powolutku uczyliśmy się pracy z nią.

Kiedy Irisz skończyła 3 lata podjęliśmy decyzję – pierwszy miot hodowli Moja Vizsla, urodzi się w tym roku. Do podjęcia tej decyzji przyczynił się również fakt, że w końcu znaleźliśmy świetnego kandydata na ojca szczeniąt – nazywał się Bogar Meryben. Bogar jest nie tylko pięknym wyżłem węgierskim o doskonałych walorach użytkowych, ale jest również Interchampionem.

 

20 maja podczas wizyty u weterynarza zobaczyliśmy na ekranie monitora USG kilka bijących serduszek.

Zgodnie z planem 27 czerwca 2005 Irisz wydała na świat 7 przepięknych szczeniąt - 4 chłopców i 3 dziewczynki, w następującej kolejności: Art, Amoena, Argo, Agar, Astra, Amber i Acsa.

 

Irisz dzielnie wychowywała całą siódemkę. Kiedy szczeniaczki miały 2-3 tygodnie zaczęły otwierać oczka i próbować stawać na własnych łapkach. Na początku zwracały uwagę tylko na mamę i na rodzeństwo. To było niesamowite przeżycie, kiedy pierwszy raz szczeniaczek na widok człowieka podniósł łebek i niezdarnie pomachał ogonkiem.

Szczeniaczki rosły zdrowe i silne. Stanowiły nie lada atrakcję w parku, gdzie przechodziły swoją socjalizację. W końcu ciężko nam było się z nimi rozstać, ale pocieszamy się tym, że poszły do dobrych domów, gdzie swoją obecnością dostarczają swoim właścicielom takiej samej radości, jak tak, którą my przeżyliśmy dzięki Irisz.

Odchowanie maleńkich wyżełków to niezwykłe przeżycie. Codzienne przyglądanie się jak bardzo od wczoraj zmieniły się maluchy. Pierwsze wibrysy, pierwsze ząbki, pierwsze otwarte oczka, pierwsze kroki czy pierwszy samodzielny posiłek. Szalone zabawy i odkrywanie świata. Postanowiliśmy przeżyć to wszystko jeszcze raz. I znowu wybór padł na Bogara. Sprawdził się za pierwszym razem – potomstwo z pierwszego miotu Irisz i Bogara to wspaniałe psy, mające na koncie wiele osiągnięć i uwielbiane przez swoich właścicieli.

W grudniu 2007 Irisz ponownie spotkała się z Bogarem. W drugiej ciąży Irisz była bardzo aktywna do samego końca. Jeszcze dwa dni przed porodem biegała po polach, choć spory już brzuch wyraźnie ją spowalniał. Wieczorem 8 lutego 2008 Irisz urodziła 4 suczki i 2 pieski. Wszystkie szczeniaki urodziły się silne i zdrowe, choć większość z nich postanowiła przyjść na świat ... ogonkiem do przodu. Urodziły się w następującej kolejności: Zara, Zajgo, Zaria, Zelda, Zarko, Zeta.

Szczeniaczki szybko rozjechały się do nowych domów, tym razem już nie tylko po Polsce, ale również zagranicę. Zarko i Zelda mieszkają we Włoszech. Zarko w Mediolanie, Zelda w Rzymie. Znowu ciężko się było z nimi rozstać. Ale tym razem została nam w domu pociecha – Zeta. Postanowiliśmy zatrzymać jedną suczkę, która w przyszłości będzie kontynuować naszą „linię hodowlaną”.

Zeta rosła pod czułym acz surowym okiem matki. Wychowaliśmy ją inaczej niż Irisz, mądrzejsi już o nieco doświadczenia. Zeta od pierwszych szczepień wychodziła w pole i bardzo szybko osiągnęła umiejętności matki a nawet ją prześcignęła. W polu jest szybka i wytrwała, ma twardą stójkę i ogromną pasję, nad którą trzeba pracować, aby nie wzięła góry nad posłuszeństwem.

W 2009 roku postanowiliśmy pokryć Irisz ostatni raz. Tym razem wybraliśmy Folusza z Tałchejów, którego znamy od szczeniaka i którego rozwój śledziliśmy od dawna. Fascynował nas nie tylko rozwój Folusza ale także rozwój jego właścicieli, którzy powoli, ale konsekwentnie przez wiele lat nabywali wiedzy na temat psów myśliwskich, aż stały się one ich prawdziwą pasją. Droga, którą przeszli Dorota i Robert jest naprawdę imponująca – dzisiaj obydwoje są członkami Związku Łowieckiego a Dorota Asystentem Kynologicznym. Ich psy to najbardziej utytułowane wyżły węgierskie w Polsce. Żadne z tych zajęć nie było w ich planach, kiedy ich poznaliśmy.

Ze związku Irisz i Folusza 13 sierpnia 2009 na świat przyszły 4 suczki i 3 pieski: Rudi, Ruda, Rozi, Rubinka, Raksi, Rakos i Ravasz. Szczenięta chowały się bardzo dobrze, większość czasu spędzając na świeżym powietrzu. Wkrótce znowu rozjechały się po całej Polsce.

W styczniu 2010 postanowiliśmy, że Irisz, urodziwszy 20 szczeniąt w 3 miotach, zasłużyła sobie na emeryturę i poddaliśmy ją sterylizacji. Nadszedł czas na Zetę.

Zeta swój pierwszy miot wydała na świat w wieku 3 lat. 23 marca 2011 w naszym domu pojawiły się: Idar, Ima, Irö, Inka, Igen i István. Ich ojcem jest Ben z Liderovic, zwanym Merlinem, pies ze słowackiej hodowli zarejestrowany w Czechach. Ojcem Merlina (a więc dziadkiem szczeniąt) był słynny Tocokerti-Vadasz Adu. Na tym samym Europejskim Pucharze Field Trialsów dla Wyżłów Węgierskich, na którym ojciec Irisz (czyli pradziadek szczeniąt) wygrał tytuł Championa, ojciec Merlina przegrał z nim rywalizację o ten tytuł w barażach.

Pierwsze szczenięta Zety dostarczyły nam wspaniałych emocji związanych z ich odchowaniem. Socjalizowały się wyjątkowo dobrze, rosły zdrowo i bardzo szybko rozjechały się do nowych domów. Ima pojechała aż do Holandii. Na skutek przedziwnego zbiegu okoliczności, do nowego domu (chociaż w pewnym momencie miał potencjalnie dwa nowe domy) nie pojechał István, zwany w skrócie Isti.

Ten przedziwny przypadek otworzył w naszym życiu zupełnie nowy rozdział. Nie planowaliśmy wcześniej samca, naszym zamiarem było sprzedanie Istiego. Aż do pewnego grudniowego poranka, kiedy to zdaliśmy sobie sprawę, że los pozostawił w naszych rękach niezwykle utalentowanego psa. Tego to dnia ze zdumieniem zauważyłam, że 7-mio miesięczny Isti pracuje o niebo lepiej niż jego 4-letnia matka. Zaczęliśmy mu się bliżej przyglądać i szkolić go w systematyczny sposób. I choć wyżły węgierskie mieliśmy od lat, to Isti przeniósł nas na zupełnie inny poziom.

Rozpoczęliśmy poważne szkolenie Istiego. We wrześniu następnego roku zaowocowało ono dyplomem I stopnia z prób polowych, gdzie Isti osiągnął maksymalną ilość punktów (100/100) i pochwałę sędziego. Bardzo miłe było, że pochwałę uzyskałam również ja, jako mener Istiego.

Od wielu lat marzyłam, żeby wystawić psa do konkursu bardziej wymagającego niż Próby Polowe. Mozolna praca z Istim zaowocowała bardzo udanym sezonem  wiosennym 2013. Isti skończył wtedy 2 lata. W sezonie tym Isti uczestniczył w 9 imprezach w 3 krajach (Polska, Czechy, Włochy), zdobył 3 dyplomy I stopnia (po jednym w każdym z tych krajów) oraz 2 dyplomy C.Q.N (Certificato di Qualita Naturale) we Włoszech. W międzyczasie zakończył Młodzieżowy Championat Polski oraz Championat Polski, rozpoczął Championat Włoch a także Interchampionat. Uzyskał również uprawnienia reproduktora i certyfikat użytkowości. Wyżłów węgierskich w Polsce z certyfikatem użytkowości jest dosłownie kilka.

Poza satysfakcją ze zdobytych tytułów i uprawnień, Isti pozwolił mi zrealizować marzenie. To niesamowite uczucie, kiedy schodzi się z pola na konkursie i sędzia chwali pracę naszego psa, przekazuje uwagi na przyszłość, a ja rozumiem, o czym on mówi i jestem dla niego partnerem do rozmowy, już nie tylko dziewczynką z pieskiem.

Oprócz występów na konkursach pracy, Isti jest również psem polującym, choć my nie dojrzeliśmy do bycia myśliwymi. Na polowaniach zbiorowych Isti pracuje w nagance. Myśliwi go cenią za skuteczność, zwłaszcza w znajdowaniu strzelonej zwierzyny i postrzałków. Łowczy mówi, że Isti pracuje za trzech naganiaczy.

Poza satysfakcją z osiągnieć,  praca z Istim, ale także z Zeta, to ogromna radość. Kiedy widzę, z jaką pasją pracują nasze psy i ile osiągnęły dzieki temu, że my poświęciliśmy swój czas, żeby się nauczyć, do czego służy wyżeł, dziękuję losowi za przypadek, który dał nam Irisz, Zetę i Istiego oraz kilka osób, które nam pomogły.

Wyżły węgierskie to nasza miłość i pasja. Pasja, która przez lata obrosła nieco w doświadczenie, choć wciąż wydaje nam sie, że dopiero stoimy na progu. Było to możliwe dzięki paru wspaniałym ludziom, którzy nie tylko dzielą tą pasję ale również dzielą się z nami doświadczeniem i wiedzą. Sami nigdy byśmy nie odkryli cudownego świata wyżlich zmysłów i instynktów. Bardzo dużo zawdzięczamy pani Ewie Wnętrzak, która ściągnęła Irisz z kanapy a nas wypchnęła w pole. Dzięki niej się wszystko zaczęło. Potem poznaliśmy prawdziwego wyżlego wyjadacza, pana Zbigniewa Didocha. Niesamowita wiedza, niesamowita umiejętność jej przekazywana z dyskretną dozą humoru. Przez lata pan Zbyszek odkrywał dla nas (i nie tylko!) najbardziej skomplikowane tajniki wyżlej pracy. Od lat pan Zbyszek jest trenerem na Zlotach Wyżłów Węgierskich. Wielokrotnie widziałam, jak pomagał ludziom odkryć w swoim psie wyżła. Zlotowym trenerem jest również Waldek Cichoń, który przez trzy lata z rzędu z żelazną konsekwencją wpajał nam dyscyplinę pracy z wyżłem. Od niedawna pracujemy również z panem Markiem Czechem, którego niesamowity warsztat i umiejętność korygowania naszych błędów w ostatnim roku przyczyniła się do naszych sukcesów użytkowych. Szczególną osobą jest dla mnie również Agnieszka Spisak, właścicielka „konkurencyjnej” hodowli. Jej wiedza i doświadczenie pozostawia daleko w tyle nasze. Bardzo cenię sobie fakt, że mogę do Agnieszki napisać czy zadzwonić a ona mi doradzi.

Bez tych osób, ich pasji i chęci dzielenia się wiedzą, dzisiaj, w niedzielne poranki, zamiast zakładać kalosze i iść na polowanie albo pakować psa do samochodu i jechać setki kilometrów na konkurs, pewnie siedzielibyśmy w domu przed telewizorem.

Odkrycie w Istim wyjątkowych walorów użytkowych zaowocowało również podjęciem decyzji o kolejnym miocie jego rodziców. Zetka urodziła jeszcze jeden miot ze skojarzeniem z Merlinem. 23 czerwca 2012 roku urodził się piąty miot w naszej hodowli. Pierwszy urodził się największy, jak do tej pory, szczeniak w naszej hodowli – ważący ½ kilo Kilos. Po nim urodziły się w kolejności: Káva, Kaba, Kori, Kazár, Késa i Kasztor.

Utrzymujemy kontakt z właścicielami psów z naszej hodowli. Niektórzy z nich stali się w naszymi przyjaciółmi. Dzieci Irisz i Zety przyjeżdzają do nas „na wakacje”, ona czasem przenocuje u nich. Co roku, na początku wakacji, spotykamy się, aby obchodzić urodziny naszej hodowli. Z dużym zainteresowaniem śledzimy „kariery” dzieci Irisz i dokumentujemy je w dziale „Wydarzenia”.

Od kiedy Irisz znalazła się w naszym domu, dzięki niej poznaliśmy wielu ludzi z całej Polski (i nie tylko), z którymi łączy nas wspólna pasja – wyżeł węgierski. Dzięki tej pasji powstała nowa inicjatywa – od 2006 roku nasza hodowla przyczynia się do organizacji Ogólnopolskich Zlotów Wyżłów Węgierskich (więcej w zakładce „Zloty”).

Wyżły węgierskie to nasza miłość i pasja. Zależy nam, żeby wszystkie wyżły węgierskie były szczęśliwe, nie tylko te z naszej hodowli. Dlatego też chętnie służymy radą obcym nam osobom, które chcą się dowiedzieć czegoś o rasie. Czasami zdarza się, osoby te przestają być obce, bo okazuje się, że łączy nas wspólna pasja J