Zloty
Home O nas Nasze psy Galeria Osiągnięcia Szczenięta Wydarzenia Zloty Linki Kontakt

 

                                     

 

Zloty znajdziecie również na Facebooku

 

VII Ogólnopolski

Zlot Wyżłów Węgierskich

Fotorelacja

Termin:

23 – 26 sierpień 2012

Miejsce:

Ośrodek Wczasowy Iłki w Swolszewicach Małych (woj. łódzkie, 10 km od Tomaszowa Mazowieckiego, nad Zalewem Sulejowskim)

www.ilki.pl

Zajęcia:

 

 

 

 

 

 

 

Warsztaty pracy w terenie

Grupa początkująca:

Trener:

Zbigniew Didoch

Uczestnicy:

Carmen, Luk, Uzzy, Piryt

Grupy średniozaawansowane:

Trener:

Rafał Sikorski

Uczestnicy:

Inka, Pesta

Trener:

Dorota Parka

Uczestnicy:

Enzo, Imbir

Trener:

Marek Czech

Uczestnicy:

Alma, Struna, Chadżar

Grupa zaawansowana

Trener:

Konrad Mąkosa

Uczestnicy:

Sweetie, Toka, Czuszka & Piri, Zeta & Isti

Sport z elementami posłuszeństwa

Trener:

Agnieszka Penkala

Uczestnicy:

Indi, Grido, Lila, Maja

Konsultacje behawioralne

Po zajęciach pani Agnieszka Penkala będzie również dostępna dla osób chcących skonsultować problem wychowawczy lub inne zagadnienie związane z wychowaniem lub zachowaniem psa.

Konsultacje z zakresu handlingu

Dorota Parka (Folusz & Garet) będzie udzielać porad z zakresu handlingu, czyli prezentowania psa na ringu wystawowym.

   
Rozkład zajęć: 23.08.12

dojazd, zameldowanie w Ośrodku od godz. 16.00

godz. 21.00 wspólny grill na rozpoczęcie Zlotu

24.08.12

25.08.12

Warsztaty od godz. 10.00, przerwa obiadowa i zakończenie zajęć do uzgodnienia pomiędzy grupą a prowadzącym

26.08.12

Warsztaty od godz. 10.00 do godz. 12.00

godz. 14.00 wymeldowanie z Ośrodka

Informacje i zapisy:

Kinga Nogaś – Hodowla Moja Vizsla

tel. 602 199 850, e-mail: info@mojavizsla.com

 

 

VI Ogólnopolski

Zlot Wyżłów Węgierskich

Termin:

25 – 28 sierpień 2011

Miejsce:

Ośrodek Wczasowy Iłki w Swolszewicach Małych (woj. łódzkie, 10 km od Tomaszowa Mazowieckiego, nad Zalewem Sulejowskim)

www.ilki.pl

Zajęcia:

Warsztaty pracy w terenie

Grupa początkująca – prowadzący: Zbigniew Didoch (www.didoch.pl)

Ideą tych warsztatów jest wyjaśnienie, w jaki sposób wyżły pracują w polu, na co zwracać uwagę podczas pracy w terenie, co chwalić a co eliminować. Celem tych warsztatów nie jest zrobienie z uczestników myśliwych, ale nauczenie ich, jak z korzyścią dla psa wykorzystać czas spędzany z nim na spacerach w jego ulubionym środowisku.

Zajęcia tej grupy odbędą się na terenie Ośrodka oraz w jego okolicy (konieczność podjechania samochodem).

Grupa zaawansowana – prowadzący: Waldemar i Iza Cichoń (www.sennemroda.pl)

Dla tych uczestników, którzy pracują znają już podstawy zasad pracy psa w polu, chcą podszlifować umiejętności psa lub dalej szkolić go z kierunku Field Trials’ów lub Konkursów Pracy – kontynuacja programu z zeszłego roku.

Zajęcia tej grupy odbędą się w terenie oddalonym do 30 km od Ośrodka.

Sport z elementami posłuszeństwa – prowadzący: Agnieszka Penkala (www.pieskot.eu)

1.       Szkolenie pozytywne metodą Click &Voice - omówienie metody, zasady działania, cel pracy

2.       Nauka rezystancji - doskonałe dla wszystkich psów a zwłaszcza dla tych z temperamentem

3.       Mowa ciała i sygnały uspokajające u psów

4.       Mini agility i mikrozawody

Zabawy węchowe i z aportem

Zajęcia tej grupy odbędą się na terenie Ośrodka i w jego pobliżu.

Konsultacje

Po zajęciach pani Agnieszka będzie również dostępna dla osób chcących skonsultować problem wychowawczy lub inne zagadnienie związane z wychowaniem lub zachowaniem psa.

Rozkład zajęć:

Rozkład zajęć ramowy – może ulec zmianie!

25.08.11

dojazd, zakwaterowanie

26.08. 11

27.08. 11

Warsztaty

Warsztaty

28.08. 11

Warsztaty (tylko do południa), wyjazd

Zapisy i informacje:

Kinga Nogaś, tel. 602 199 850

e-mail: info@mojavizsla.com

 

 

V Ogólnopolski

Zlot Wyżłów Węgierskich

Termin:

27 – 29 sierpień 2010

Miejsce:

Ośrodek Wczasowy Iłki w Swolszewicach Małych (woj. łódzkie, 10 km od Tomaszowa Mazowieckiego, nad Zalewem Sulejowskim)

www.ilki.pl

Zajęcia:

PROPOZYCJA – ostateczny harmonogram warsztatów zależy od zainteresowania wyrażonego przez uczestników

Warsztaty pracy w terenie

Grupa początkująca

Prowadzący: Zbigniew Didoch (www.didoch.pl)

Ideą tych warsztatów jest wyjaśnienie, w jaki sposób wyżły pracują w polu, na co zwracać uwagę podczas pracy w terenie, co chwalić a co eliminować. Celem tych warsztatów nie jest zrobienie z uczestników myśliwych, ale nauczenie ich, jak z korzyścią dla psa wykorzystać czas spędzany z nim na spacerach w jego ulubionym środowisku.

Grupa zaawansowana

Prowadzący: Waldek Cichoń (www.sennemroda.pl)

Dla tych uczestników, którzy pracują znają już podstawy zasad pracy psa w polu, chcą podszlifować umiejętności psa lub dalej szkolić go z kierunku Field Trials’ów lub Konkursów Pracy.

Warsztaty posłuszeństwa

Czyli co zrobić by pies nas słuchał i wykonywał komendy z przyjemnością.

Prowadzący: Kasia Janik

lub

Zajęcia sportowe

Tropienie cywilne i zabawy węchowe

Prowadzący: Kasia Janik

Polecane psom które nie odrywają nosa od ziemi i zawsze mają coś do zwęszenia. Na tych zajęciach nauczycie się jak rozwijać psi zmysł węchu.  Psy będą miały za zadanie wybrać np. z pośród wielu skarpetkę swojego właściciela czy odnaleźć zagubione rękawiczki.

Rozkład zajęć:

Rozkład zajęć ramowy – może ulec zmianie!

26.08.10

dojazd, zakwaterowanie, godz. 20.00 wspólny grill na rozpoczęcie zlotu

27.08.10

28.08.10

Warsztaty

Warsztaty

29.08.10

Warsztaty (tylko do południa)

Zapisy:

Kinga Nogaś, tel. 602 199 850, e-mail: info@mojavizsla.com

Organizator:

Kinga Nogaś, Hodowla Moja Vizsla

 

 

IV Ogólnopolski

Zlot Wyżłów Węgierskich

 

Termin:

13 – 16 sierpień 2009

 

Miejsce:

Ośrodek Wczasowy Iłki w Swolszewicach Małych (woj. łódzkie, 10 km od Tomaszowa Mazowieckiego, nad Zalewem Sulejowskim)

www.ilki.pl

 

 

Warsztaty:

Warsztaty pracy w terenie

Grupa I        Początkująca – prowadzący Zbigniew Didoch (www.didoch.pl)

Grupa II      Zaawansowana – prowadzący Waldemar Cichoń (www.sennemroda.pl)

 

Rozkład zajęć:

Rozkład zajęć ramowy – może ulec zmianie!

 

13.08.09

dojazd, zakwaterowanie, godz. 20.00 wspólny grill na rozpoczęcie zlotu

 

14.08.09

15.08.09

godz. 10.00 zbiórka i wyjazd na warsztaty pracy w terenie dla obydwu grup

 

16.08.09

godz. 10.00 spotkanie pożegnalne, rozdanie dyplomów, powrót do domów

 

Zapisy:

Kinga Nogaś, tel. 0602 199 850, e-mail: info@mojavizsla.com

 

Organizator:

Kinga Nogaś, Hodowla Moja Vizsla

 

III Ogólnopolski Zlot Wyżłów Węgierskich - relacja

W dniach 14-17 sierpnia 2008 odbył się III Ogólnopolski Zlot Wyżłów Węgierskich. W tym roku Zlot odbył się z Strykowie k. Łodzi. Uczestniczyło w nim 21 wyżłów węgierskich i 46 osób. Jak zwykle, miłośnicy węgrów zjechali się z całej Polski. Tym razem pojawiło się w naszym gronie dużo „nowych” uczestników.

Idea Zlotu była ta sama, co w poprzednich latach – miło spędzić czas w towarzystwie ludzi, dla których wyżeł węgierski jest pasją a jednocześnie dowiedzieć się czegoś nowego o psychice, zachowaniu i użytkowości naszych psów.

W tym roku odbyły się 3 rodzaje warsztatów. Dzień rozpoczynaliśmy pokazem handlingu prowadzonym przez Klaudię Pudlarz. Pokaz połączony był z praktycznymi ćwiczeniami. Klaudia nie miała litości – niejednemu z nas dostało się za niewłaściwą ustawienie psa - tam za wysoko, tu za nisko a tam za daleko. Przeciętnemu właścicielowi psa na co dzień trudno jest uzyskać takie porady. Zajęcia z handlingu z Klaudią były odkrywcze nawet dla tych, którzy już wielokrotnie wystawiali swoje psy, a co dopiero dla tych, którzy karierę wystawową mają dopiero przed sobą. Sama żałuję, że nie miałam okazji wcześniej uczestniczyć w takich zajęciach.

Po zajęciach z handlingu dzieliliśmy się na trzy grupy. Jedna grupa zostawała z Klaudią na zajęciach z posłuszeństwa. W zajęciach tych uczestniczyły głównie „maluchy”. Oczywistym jest, że w dwa dni nie nauczy się psa posłuszeństwa, ale można uświadomić sobie jednak zdać sprawę, jak ważna jest nauka posłuszeństwa i że dobrze znać jej podstawy. Ważna jest również świadomość tego, jak wiele można osiągnąć pracując z psem w profesjonalny sposób a także czym się kierować przy wybieraniu psiego przedszkola.

Pozostałe dwie grupy miały zajęcia z użytkowości. Grupa początkująca już tradycyjnie prowadzona była przez Zbigniewa Didocha. Tak się złożyło, że z racji posiadania młodej, 6-miesięcznej suczki, znowu w tym roku trafiłam do grupy pana Zbigniewa. Jego program „użytkowego uświadamiania” właścicieli młodych wyżłów po raz kolejnyznowu zdał egzamin. W prostych słowach, za pomocą podstawowych ćwiczeń pan Zbigniew odkrywa dla nas wyżła w naszym psie. I to dosłownie. Znowu tego doświadczyłam w tym roku, tym razem na przykładzie młodziutkiego, 5-miesięcznego Morgo i rocznego Cosmo. Morgo potrzebował tylko chwilki, żeby pan Zbigniew wydobył z niego użytkowo obiecującego psa. Cosmo potrzebował na to troszkę więcej czasu. Komiczne było jego zachowanie pierwszego dnia, kiedy siadał tyłem do gołębia i bardzo starał się go niezauważać. Patrzył na właścicielkę błagalnym wzrokiem, jakby chciał powiedzieć: „Nie każ mi tego robić”. Trzeciego dnia to już był zupełnie inny pies. Trzeba go było przytrzymywać, gdyż rwał się po aport rzucany innym psom. To niesamowite, co Cosmo osiągnął w zaledwie 3 dni.

Grupa zaawansowana poszła natomiast w pole pod przywództwem Giuseppe Molinari.  Giuseppe profesjonalnie zajmuje się układaniem psów do konkursów i field triasów i od wielu lat odnosi w naszym kraju ogromne sukcesy. Możliwość pracy z nim, chociażby przez tych kilka dni była dla wielu uczestników dużym przeżyciem. Giuseppe z łagodnością i cierpliwością tłumaczył bardziej doświadczonym „użytkownikom” wyżłów, jak doskonalić pracę ich psów w polu.

Ten Zlot był inny od poprzednich. Był ekstremalny. Przyczyniły się do tego dwa czynniki: pogoda i ośrodek, który był naszą bazą. Zlot przypadł na długi, sierpniowy weekend. Właśnie w tych dniach nad wieloma obszarami kraju, m. in. nad województwem łódzkim, gdzie byliśmy, przeszły huragany połączone z burzami i ulewnym deszczem.

Deszcz znacznie utrudniał prowadzenie zajęć. Pierwszy pokaz handlingu odbył się dosłownie pod kawiarnianymi parasolami. Drugi – w korytarzu pawilonu hotelowego. Zajęcia z użytkowości obowiązkowo w kaloszach i płaszczach przeciwdeszczowych. Grupa początkująca miała zajęcia na terenie ośrodka, więc kiedy deszcz zmieniał się w ulewę, chowaliśmy się, żeby go przeczekać. Zajęcia w polu wymagały natomiast od grupy zaawansowanej niesamowitego samozaparcia. Giuseppe stwierdził, że zmoknąć można tylko raz, bo potem to i tak jest się już mokrym, więc on idzie, a kto chce, niech idzie z nim. Ci, którzy się zdecydowali, nie pożałowali. Natura, choć nie zapewniła pogody, zapewniła tego dnia zwierzynę.

Ośrodek natomiast mogę spokojnie polecić … na obóz przetrwania. Dla psów warunki wymarzone – duży teren, kilka mniejszych polanek, gdzie można było prowadzić zajęcia, no i duży staw na terenie ośrodka, gdzie odbywały się ćwiczenia z aportu z wody. Były również groble, doskonałe do ćwiczenia aportu z pola z młodymi psami, które lubią aport podjąć i uciekać z nim. Na grobli natomiast mają ograniczoną możliwość wyboru kierunków ucieczki.

Gorzej jednak było z warunkami dla ludzi. Standardu domków i pokoi nie będę opisywać i wyliczać w którym domku na co ciekło z sufitu, ani  jaki zapach dominował.. Naprawdę ekstremalnie zrobiło się, gdy w czasie wichury i deszczu zgasło światło. Była to akurat pora kolacji, która jest ważnym punktem w rozkładzie zajęć Zlotu. Kolacja poprzedniego dnia odbyła się przy lampce biurowej przywiązanej do drzewa, pomiędzy jednym opadem deszczu a drugim. Ale kolacja w czasie wichury i ulewy i jeszcze bez prądu była wyzwaniem. I tu chciałabym podziękować wszystkim uczestnikom Zlotu nie tylko za ich wyrozumiałość ale za wspaniałą atmosferę, którą mimo wszystko udało nam się stworzyć. Rozłożyliśmy parasole kawiarniane, przenieśliśmy grilla, podlewaliśmy go deszczówką z rynny a stan upieczenia mięsa sprawdzaliśmy przy świetle latarek wygrzebanych skądś przez uczestników a nawet przy świetle ich komórek! Cała udostępniona nam sala była oświetlona przez 6 malutkich ozdobnych świeczek. To była scenografia bardziej odpowiednia dla stypy, niż dla radosnego spotkania kółka zapaleńców. Serdecznie dziękuję Klaudii, która dwoiła się i troiła, żeby atmosfera nie była grobowa. Zresztą już z pierwszym upieczonym mięskiem atmosfera się ożywiła, a kiedy wrócił prąd, już właściwie nie był nam potrzebny.

Niestety, następnego dnia okazało się, że znowu nie ma prądu a następstwem tego jest brak wody, nawet zimnej, gdyż nie działa pompa. Bez prądu, bez wody – ile samozaparcia trzeba, żeby dotrwać do końca? Ci, którzy wytrwali zostali wynagrodzeni. Ostatnia kolacja odbyła się pod gołym niebem, z którego już nie padało, przy świetle lampki biurowej przywiązanej do drzewa. Po kolacji można było umyć ręce w gorącej wodzie.

Dla mnie wyjątkowo miłym momentem był spacer, który odbyliśmy ostatniego wieczoru. O godzinie, na którą się umówiliśmy, przestało padać. Poszliśmy w miejsce, gdzie wcześniej pracowała grupa zaawansowana. Było z nami 6 psów: Bator, Astra, Garret, Csilla, Czutka i Zeta. Rozstawiliśmy się i ruszyliśmy. Moja 6-miesięczna Zeta nie od razu zrozumiała, co robimy. Jej pierwszą myślą było podbiec do najbliższego psa i zacząć z nim zabawę. Odwołałam ją i doprowadziłam do porządku. Pojęła – teraz pracujemy. To, jak te 6 psów jednocześnie okładało pole, to była poezja. Szły równo, w dobrym tempie, jeden drugiemu nie zachodził na jego obszar. Może nie byłoby w tym nic szczególnie niezwykłego, gdyby nie fakt, że 4 z tych psów to „nasz chów”– psy z naszych polskich hodowli lub po naszych polskich reproduktorach. To naprawdę było przeżycie. Widok 6-miesięcznych szczeniaków (Garret jest rówieśnikiem Zety – urodzili się tego samego dnia w dwóch różnych hodowlach) w pięknym stylu okładających pole wraz z innymi psami, to dla hodowcy niezapomniane przeżycie.

Myślę, że mimo przeciwności losu i pogody, Zlot był udany. Przybyło nam kilku nowych „węgromaniaków” a z perspektywy czasu możemy sobie żartować z naszych przejść. No i jeszcze wiedza, którą nabyliśmy, a która jest nadal trudno dostępna dla przeciętnego właściciela wyżła.

Na koniec pragnę tradycyjnie podziękować:

Klaudii Pudlarz za pełne zaangażowanie we wszystko, co robiła, również jej pomoc poza zajęciami;

Zbigniewowi Didochowi za zaangażowanie w organizację Zlotu; pan Zbigniew był naszym „wykładowcą” już po raz trzeci i bardzo doceniam jego pomoc w organizacji zarówno Zlotu jak i jego programu;

Agnieszce Czarnieckiej za profesjonalną oprawę graficzną (również już po raz trzeci);

Jasiowi Piskorzowi, raz: za sprawne przygotowanie zaopatrzenia na grilla; dwa: za bardzo skuteczną pomoc w beznadziejnych sytuacjach.

Udało nam się już trzy razy! Mam nadzieję, że uda nam się czwarty w 2009 roku.

Informacje o Zlotach są dostępne na stronie www.mojavizsla.com, kontakt pod adresem poczty elektronicznej info@mojavizsla.com.

 

Kinga Nogaś

Hodowla Wyżła Węgierskiego

Moja Vizsla

 

styczeń 2009

 

II Ogólnopolski Zlot Wyżłów Węgierskich - relacja

 

W dniach 2-5 maja 2007 r. w Sulejowie, koło Piotrkowa Trybunalskiego, odbył się II Ogólnopolski Zlot Wyżłów Węgierskich. W tym roku w zlocie uczestniczyło 15 wyżłów węgierskich i ok. 30 osób. Choć było to znacznie mniej niż w zeszłym roku (27 wyżłów węgierskich i ponad 50 osób), to atmosfera samego zlotu nic na tym nie straciła, choć żałowaliśmy, że wiele osób i psów nie mogło do nas dołączyć z różnych względów.

Podobnie jak w zeszłym roku, zlot miał dwa główne cele. Pierwszy, to spotkanie właścicieli wyżłów węgierskich. Większość osób to już „starzy znajomi”. Spotykamy się na wystawach, próbach polowych, na spacerach i mini-zlotach, (choć czasem trzeba na taki spacer czy mini-zlot jechać kilka godzin), czasami odwiedzamy się nawzajem, korespondujemy ze sobą, no i chatujemy. Jednak zlot jest szczególnym wydarzeniem. To jedyna w roku okazja, gdzie można spotkać tak wielu ludzi, z którymi łączy nas ta szczególna pasja – wyżeł węgierski.

Drugi cel przyświecający organizacji zlotów, to wykorzystanie tej okazji do nauczenia się czegoś nowego o naszych psach. W zeszłym roku cel ten realizowaliśmy poprzez warsztaty pracy w polu oraz warsztaty behawioralne. W tym roku było podobnie. Odbyły się również zajęcia sportowe i wykłady weterynaryjne.

Za bazę noclegową, tak samo jak w zeszłym roku, posłużył nam ośrodek ANPOL, którego dużą zaletą jest ogrodzony teren, dający psom możliwość biegania po nim bez smyczy, co zresztą psy skrzętnie wykorzystały, bawiąc się i biegając, pozostawiając po sobie jedynie tumany kurzu.

Zlot rozpoczął się 2 maja wieczorem, powitalnym grillem. Sam moment przybycia na zlot był, przynajmniej dla mnie, inny niż przed rokiem. W zeszłym roku przybycie na zlot wiązało się ze spotkaniem wielu właścicieli innych węgrów po raz pierwszy. Towarzyszyło temu wówczas lekkie podniecenie, ale również obawa – „jak to będzie, co to za impreza, czy będziemy się dobrze bawić, czy coś z tego wyniosę?” W tym roku dla mnie podróż na zlot była jak powrót do miejsca i atmosfery, za którą tęskniłam cały rok. Kiedy przyjechałam na miejsce, wiele osób już zakwaterowało się w swoich domkach (niektórzy nawet w tych samych, co w zeszłym roku). Ci, którzy jeszcze nie dojechali przysyłali SMS-y z wiadomością, jak jeszcze daleko mają do Sulejowa. Grill już się rozpalał, stół był już zastawiony, wokół biegały znajome mi psy, puszczone wolno. Wszyscy się serdecznie witali, jak starzy znajomi, którzy nie widzieli się przez jakiś czas.

Program zlotu był tak ułożony, że każdy dzień podzielony była na zajęcia poranne i popołudniowe. Tym razem mieliśmy do dyspozycji trzy pełne dni.

W ramach zajęć porannych pierwszego dnia zlotu mieliśmy okazję obejrzeć prezentację stoiska sklepu „Pies Myśliwski” (www.piesmysliwski.pl). Podczas prezentacji omówione zostały najważniejsze działy produktów, z uwzględnieniem zastosowania poszczególnych przedmiotów w szkoleniu psów myśliwskich. Dużym zainteresowaniem uczestników cieszyły się aporty, gwizdki i smycze myśliwskie.

Zajęcia poranne w drugim i trzecim dniu zlotu to wykłady weterynaryjne. Wysłuchaliśmy dwóch wykładów prowadzonych przez lekarza weterynarii, Agnieszkę Janeczek (www.weterynarz.med.pl): "Jak prawidłowo żywić psa", podczas którego rozmawialiśmy o różnych „szkołach” i metodach żywienia psów oraz "Jak udzielić psu pierwszej pomocy", gdzie pani Agnieszka demonstrowała jak opatrzyć ranę czy wyciągnąć kleszcza oraz jak interpretować różne objawy złego samopoczucia psa.

Zajęcia popołudniowe to do wyboru – warsztaty pracy w polu lub zajęcia sportowe.

Pierwszego dnia zlotu, w ramach zajęć sportowych, odbył się pokaz „damikowych aportów” przygotowany przez Joannę Bohdziun (www.szkolenia-psy.dog.pl). Pokaz obejmował metody i techniki nauki aportowania sportowego i użytkowego, prezentację różnych form aportowania przez psa ze względu na cel, praktyczny pokaz nauki poszczególnych elementów aportowania różnymi metodami oraz sprawdzenie poziomu umiejętności aportowania psów uczestniczących w warsztatach.

Program zajęć sportowych ostatniego dnia zlotu przygotowany został przez Izabelę Wiśniewską i obejmował taniec z psem (pokaz tańca w wykonaniu psa, prezentacja i nauka podstawowych elementów), pokaz elementów agility z wykorzystaniem hopek i tunelu (ćwiczenia z udziałem uczestników zlotu) oraz pokaz frisbee freestyle w wykonaniu psa a także podstawy rzucania frisbee, chwyty, prowadzenie ręki.

Dodatkową i niespodziewaną atrakcją była pogawędka pana Władysława Żeleńskiego, właściciela Marty (Farsa Złoty Bażant) podczas jednej z kolacji przy grillu. Matka pana Władysława pochodziła ze szlacheckiej węgierskiej rodziny Zay, która wg pewnych źródeł, miała swój udział w rozwoju rasy wyżeł węgierski w jej rodzimym kraju. Pan Władysław opowiedział nam o sentymentalnej podróży, którą odbył wraz z żoną do krainy swoich przodków i zamku, w którym wychowała się jego matka.

Warsztaty pracy w polu to to, na co wielu z nas czekało od poprzedniego zlotu. W tym roku zajęcia odbyły się w dwóch grupach. Jedną poprowadził Zbigniew Didoch, drugą Dariusz Spisak. Zbigniew Didoch jest już niemal stałym trenerem na naszych zlotach. Z bardzo dużym zaangażowaniem przygotowywał się do tego zlotu i z entuzjazmem snuł już plany na następny. Natomiast Darka Spisaka pozyskaliśmy poniekąd dzięki jego żonie, Agnieszce, która prowadzi hodowlę wyżłów węgierskich z Tałchejów. Kilku uczestników zlotu to właśnie psy z jej hodowli. Darek Spisak był mile zaskoczony entuzjazmem i zaangażowaniem uczestników warsztatów pracy w polu. Choć w sumie z grona zlotowiczów z psami poluje zaledwie kilka osób, wielu posiadaczy węgrów wkłada dużo pracy w ułożenie swojego psa a takie warsztaty to wspaniała okazja nabycia lub pogłębienia wiedzy w tym zakresie.

Program warsztatów pracy w polu obejmował okładanie pola, odszukiwanie pióra i turzycy w polu, stójka do ptaka i stójka przy pomocy wyrzutki, aport z wody i pola oraz podstawy posłuszeństwa. Mieliśmy też okazję dowiedzieć się, jak działa obroża elektroniczna i do czego służy.

W tym roku znowu trafiłyśmy z Irisz do grupy prowadzonej przez Zbigniewa Didocha. Bezapelacyjnie atrakcją naszej grupy była półroczna Szita (Quick Love of Skyrocket). To była prawdziwa przyjemność patrzeć jak ta suczka odkrywa w sobie wyżła. Na naszych oczach budziły się jej naturalne zdolności. W napięciu czekaliśmy, czy Szita podoła stawianemu jej zadaniu i z radością oklaskiwaliśmy jej powrót z aportem w pyszczku lub wstrzymywaliśmy oddech przy każdej, niezdarnej jeszcze stójce. Pozostaje sobie tylko życzyć, żeby jak najwięcej młodych psów trafiało na zlot w odpowiednim momencie swojego życia. Szita i jej właściciele mieli to szczęście, że mogli się nauczyć, jak pracować z psem w polu. W taki właśnie sposób realizujemy cele zlotu.

5 maja wieczorem oficjalnie zakończył się nasz zlot - znowu przy grillu. Uczestnicy otrzymali pamiątkowe dyplomy i gadżety – dwa piękne portrety wyżłów węgierskich, godne oprawienia w ramki i powieszenia w wyeksponowanym miejscu. Przynajmniej ja tak zrobię.

Ale zlot miał jeszcze swój epilog. Jako że zakończył się on na dzień przed oceną grupy VII na międzynarodowej wystawie psów rasowych w Łodzi, znakomita większość uczestników zlotu tam właśnie udała się następnego dnia. Wyżły węgierskie sędziował Henryk Fonfara. Sędzia był wyraźnie mile zaskoczony atmosferą, która panowała podczas oceny węgrów, mimo iż pogoda się załamała i padał deszcz. Przyznał, że dawno nie oceniał tylu pięknych osobników na jednym ringu, pochwalił psy za bardzo wyrównaną stawkę a kibicującą publiczność za zaangażowanie i sportową postawę.

Z wystawy rozjechaliśmy się już każdy w swoim kierunku, czyli po całej Polsce. W przyszłym roku zamierzamy spotkać się na III Ogólnopolskim Zlocie Wyżłów Węgierskich w połowie sierpnia.

Korzystając z okazji chcę jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy mieli swój udział w organizacji zlotu. Szczególnie dziękuję: Joli Drożdżyńskiej, właścicielce Zorzy (Tęczowa Zorza Kociokwik) i Meli (Dolgos D’Iq) za koordynację warsztatów sportowych i wykładów weterynaryjnych, ale również za prowadzenie spisu wyżłów węgierskich w Polsce, dzięki któremu uzyskujemy adresy właścicieli węgrów i możemy do nich wysłać zaproszenie na zlot; Agnieszce Czarnieckiej, właścicielce Plotera (Amber Moja Vizsla) dziękuję za oprawę graficzną zlotu (w tym również przygotowanie i rozesłanie CD ze zdjęciami ze zlotu) oraz prowadzenie korespondencji z uczestnikami; Edycie i Wojtkowi Lenardom, właścicielom Munia (Midnight of Skyrocket) za oprawę kulinarną zlotu, w tym roku naprawdę znakomitą (dostaliśmy nawet prowiant w pole!); Wojtkowi Lenardowi dodatkowo za pomoc w organizacji warsztatów pracy w polu oraz za „pomoce naukowe”; dziękuję wszystkim uczestnikom zlotu za entuzjazm i wkład w tworzenie jego wspaniałej atmosfery.

Informacje o zlotach będą dostępne na stronie www.mojavizsla.com, kontakt pod adresem poczty elektronicznej info@mojavizsla.com.

 

Kinga Nogaś

Hodowla Wyżła Węgierskiego

Moja Vizsla

 

czerwiec 2007

 

P. S.

Pomiędzy zlotem a napisaniem tego artykułu odeszła z grona naszych rudych przyjaciół Marta (Farsa Złoty Bażant) własność Ewy i Władysława Żeleńskich. Można ją podziwiać na zdjęciach z zajęć sportowych ze zlotu. Choroba powaliła ją w zastraszającym tempie, pozostawiając pustkę w życiu ich właścicieli. Ale cieszymy się, że już pracują nad wypełnieniem tej pustki i czekamy na nich na zlocie w przyszłym roku.

 

 

I Ogólnopolski Zlot Wyżłów Węgierskich - jak było

Fotorelacja

 

W dniach 12-15 sierpnia 2006 r. w Sulejowie, koło Piotrkowa Trybunalskiego, odbył się I Ogólnopolski Zlot Wyżłów Węgierskich. W zlocie uczestniczyło 27 wyżłów węgierskich i ponad 50 osób.

Zlot miał dwa główne cele. Pierwszy, to zebranie w jednym miejscu i w tym samym czasie ludzi, których łączy zafascynowanie wyżłami węgierskimi. Drugi cel to wykorzystanie tej okazji do nauczenia się czegoś nowego o naszych psach. Ten cel realizowaliśmy poprzez warsztaty pracy w polu oraz warsztaty behawioralne.

Warsztaty pracy w polu odbywały się w 3 grupach: przygotowującej do prób pracy psów myśliwskich, początkującej i zaawansowanej. W pierwszej grupie były psy, które próby mają jeszcze przed sobą. Druga grupa to psy, które mają niewiele doświadczenia w polu. Trzecia grupa zapoznawała się ze metodami przygotowania psa do pracy w polu i do konkursów polowych. Dzięki pomocy dr Zbigniewa Skrzeka z piotrkowskiego PZŁ, do prowadzenia warsztatów pracy w polu pozyskaliśmy 3 doświadczonych myśliwych-kynologów: Andrzej Rusin prowadził grupę przygotowującą się do prób, Jan Kierznowski grupę początkującą, a Zbigniew Didoch grupę zaawansowaną.

Warsztaty behawioralne prowadzili trenerzy z fundacji Alteri z Krakowa, Magda Samitowska i Paweł Życiński. Celem tych warsztatów było przekazanie nam podstawowej wiedzy na temat pozytywnych metod szkolenia psów. Na zajęcia składały się wykłady oraz ćwiczenia praktyczne. Oprócz tego odbyły się również wykłady na temat "Zachowania agresywne - z czego wynikają, jak im zapobiegać, jak postępować w przypadku pojawienia się" oraz "Sygnały uspokajające - odczytywanie i zastosowanie sygnałów uspokajających, stanowiących ważny fragment psiej mowy ciała".

Za bazę zlotu posłużył ośrodek ANPOL, którego dużą zaletą był ogrodzony, zamknięty teren. Uczestnicy, dla których zabrakło miejsca w ANPOLU zakwaterowani byli w pobliskim ośrodku DRESSO.

Sądzę, że obydwa powyżej wspomniane cele udało nam się zrealizować, czerpiąc z tej realizacji ogromną radość. Moment przybycia na zlot uczestników miał w sobie coś niemalże magicznego. Każdy, zbliżając się do bramki, czuł lekkie podniecenie – jak to będzie, tyle rudzielców na raz w jednym miejscu. Każdy nowy przybysz niepewnie i ostrożnie wchodził na teren ośrodka, trzymając psa na smyczy. Kiedy tylko przeszedł bramkę, natychmiast obskakiwała go banda rudych. I proszę mi wierzyć – te psy miały uśmiech na pysku! Rytualne wąchanie, machanie ogonami i już smycz była niepotrzebna, a wręcz niebezpieczna, bo psy rzucały się w wir zabawy. Gonitwom, wyścigom i koziołkom nie było końca! Ruda masa przewalała się z jednego końca ośrodka na drugi! No i w tym momencie już uspokojony właściciel czworonoga mógł rozejrzeć się również po ludziach. Ile radosnych powitań! Część z nas znała się już wcześniej, z wystaw, prób polowych, mini-zlotów. Część nigdy o sobie nie słyszała. Ale chyba najfajniejsze były spotkania ludzi, którzy od miesięcy znali się tylko wirtualnie poprzez czat na www.wyzly.pl. Znamy się tak dobrze z tego czata, a nie wiedzieliśmy, jak wyglądamy!

Niedziela i poniedziałek były dniami pełnymi zajęć. Rano zbiórka, w płaszczach przeciwdeszczowych, pod parasolami i wyjazd w pole. Ja i moja suka trafiłyśmy do grupy zaawansowanej. Wydawało się, że uczestnicy wręcz spijają słowa trenera, Zbigniewa Didocha, z jego ust. Deszcz lał się nam po płaszczach, ale dopiero pioruny zgoniły nas z pola. Przeczekaliśmy w samochodach, aż przejdzie i znowu wyszliśmy w pole. Ani deszcz, ani brak obiadu nie mógł nas powstrzymać od wykorzystania okazji zdobywania wiedzy o pracy psów myśliwskich.

Popołudniu natomiast odbywały się warsztaty behawioralne. Magda i Paweł wyjaśniali nam tajniki psiej psychiki, jak zrozumieć, a być może nawet jak przechytrzyć czworonoga. Uczyli nas jak wychować psa tak, by zapobiec pojawieniu się problemów, jak wykorzystać i zaspokoić jego naturalne instynkty, jak nauczyć go podstawowych komend, jak sprawić by szkolenie było dla psa przyjemnością a przewodnikowi przynosiło satysfakcje. Dla wielu z nas, to, o czym mówili Magda i Paweł, było niemalże objawieniem. Nagle tajemnicze czy nie lubiane zachowanie psa nabrało sensu i stało się zrozumiałe. Psy komunikują się zupełnie inaczej niż ludzie i czasem potrzebny nam jest „tłumacz”.

Atmosfera zlotu była wspaniała. Wspólne zajęcia, wspólna praca, wspólne kolacje, a wspólnym mianownikiem tego wszystkiego były wyżły węgierskie. Rozmowom i pogaduszkom nie było końca. Wymiana doświadczeń, spostrzeżeń, udzielanie rad, opowiadanie historii i przygód, a wszystko to prowadziło do niesamowitego poczucia jedności. Jedności, którą osiągnęliśmy dzięki nim – węgrom. Serdeczność, jaka panowała na zlocie sprawiła, że zwierzaliśmy się sobie ze spraw nie tylko związanych z psami.

Na zlot przyjechali ludzie z całej Polski. Niektórzy jechali setki kilometrów nocą, żeby uczestniczyć w tym spotkaniu. Niektórzy, z różnych przyczyn, nie mogli pozostać na zlocie przez wszystkie dni i wyjeżdżali wcześniej bardzo tego żałując i obiecując sobie pełne uczestnictwo w przyszłym roku.

Ostatni z ośrodka wyjeżdżali Zorza, Irisz i Munio. Staliśmy pod zamkniętą już bramą, wciąż rozmawiając, jakbyśmy chcieli jeszcze chociaż przez chwilę zatrzymać tą wspaniałą atmosferę. Pożegnaliśmy się w końcu niemalże ze łzami w oczach.

Ze zlotu wyjechaliśmy z mocnym postanowieniem powtórzenia tego przeżycia w przyszłym roku. Doświadczenie, pomysły i kontakty zebrane na zlocie posłużą nam przy organizacji II Ogólnopolskiego Zlot Wyżłów Węgierskich. Póki to nie nastąpi, pozostają nam lokalne mini-zloty oraz „węgierskie piątki”, czyli cotygodniowy czat na www.wyzly.pl, w piątki od godz. 21.00. Zapraszamy wszystkich zafascynowanych wyżłami węgierskimi.

Korzystając z okazji jeszcze raz serdecznie dziękuję Joli Drożdżyńskiej, właścicielce Zorzy (Tęczowa Zorza Kociokwik), która przejęła koordynację warsztatów behawioralnych. Kilka osób trafiło na zlot właśnie dzięki wytrwałości Joli, która prowadzi spis wyżłów węgierskich w Polsce (można się z nim zapoznać na stronie www.wyzly.pl w poście Wyżły Węgierskie w Polsce). Pozbierała ona od nas adresy węgrów ze starych katalogów wystawowych i wysłała do nich zawiadomienia o zlocie. Agnieszce Czarnieckiej, właścicielce Plotera (Amber Moja Vizsla) dziękuję za oprawę graficzną zlotu, Wojtkowi Lenardowi, właścicielowi Munia (Midnight of Skyrocket) za oprawę kulinarną wieczornych spotkań oraz wszystkim, którzy w trakcie trwania zlotu podejmowały się mniejszych i większych zadań.

Dziękuję też wszystkim osobom, których entuzjazm i ogromna chęć spotkania się napędzały mnie do działania i organizacji zlotu oraz za wszystkie oferty pomocy przy organizacji zlotu w przyszłym roku.

Informacje o zlotach będą dostępne na stronie www.mojavizsla.com, kontakt pod adresem poczty elektronicznej info@mojavizsla.com.

 

Kinga Nogaś

Hodowla Wyżła Węgierskiego

Moja Vizsla

 

wrzesień 2006